Saturday 27 April 2013

Eksperyment

W 1971 roku w piwnicach stanfordzkiego wydziału psychologii przeprowadzono eksperyment.  Naukowcy przebadali 70 ochotników pod kątem przeszłości kryminalnej, problemów zdrowotnych i predyspozycji psychicznych. Wytypowano 24 studentów, podzielono ich na dwie grupy: strażników i więźniów, a następnie 18 z nich (9 'strażników' i 9 'więźniów') zamknięto w pomieszczeniach symulujących zakład penitencjarny. Celem doświadczenia była analiza wpływu otoczenia – zarówno w sensie fizycznym (izolacja), jak i w sensie konkretnej sytuacji (przynależność do grupy, relacje strażnik – więzień) na zachowanie jednostki. Rezultat: przeciętnie zdrowi na umyśle i duszy studenci, którzy wcielili się w role strażników, zaczęli zachowywać się na tyle okrutnie, że eskperyment przerwano już po sześciu dniach. Czterech 'więźniów' przeszło załamanie nerwowe, w tym jeden z nich – już po 36 godzinach...

W 2007 roku w Warszawie też przeprowadzono eksperyment. W wyniku bliżej nieznanej procedury wytypowano polską parlamentarzystkę, która – nieświadoma intrygi – została poddana presji romantycznego związku z przystojnym nieznajomym, sterującym całą sprawę w kierunku sytuacji korupcyjnej. Podobnie jak w przypadku eksperymentu z 1971 roku, także i tutaj cała akcja zakończyła się spektakularnie. Podobnie jak studenci z Uniwersytetu Stanforda, polska parlamentarzystka popłynęła swobodnie z głównym nurtem rzeki, w którą ją wrzucono – przyjęła torby z pieniędzmi, obiecując w zamian podjęcie próby ustawienia przetargu publicznego... Niestety – w przeciwieństwie do doświadczenia amerykańskiego – polski eksperyment został zaaranżowany całkiem serio przez Centralne Biuro Antykorupcyjne (CBA). W wyniku tej nauczkowo-wychowawczej inicjatywy naszych służb, czerpiącej, jak mniemam, pełnymi garściami z rezultatów badań nowoczesnej psychologii, parlamentarzystka została skazana (wyrokiem sądu I instancji z 16 maja 2012 roku) na karę 3 lat pozbawienia wolności, pozbawienie praw publicznych na 4 lata, przepadek uzyskanej korzyści majątkowej oraz grzywnę. Na szczęście Sąd Apelacyjny w Warszawie właśnie wczoraj zmienił ten wyrok i uniewinnił nieszczęsną parlamentarzystkę od popełnienia zarzucanych jej czynów.

Dzisiaj rano w Programie Trzecim Polskiego Radia toczyła się na ten temat dyskusja w gronie polskich polityków. Jeden z nich powiedział, że rolą CBA powinno być ujawnianie toczących się afer korupcyjnych, a nie organizowanie nowych. Powiedział też, że oczywiście osobną sprawą jest moralnie naganne zachowanie parlamentarzystki – zresztą to samo stwierdził Sąd Apelacyjny... Z pierwszą częścią tej wypowiedzi zgadzam się całkowicie. Też myślałem, że agenci wszelkiej maści oraz ich przełożeni orientują się co do ograniczeń związanych z tzw. “prowokacjami”, bo przecież to jest swego rodzaju ABC pracy służb... Okazuje się, że nie można oczekiwać znajomości ABC od CBA. A co do moralności... Nie, nie zgadzam się. Według mnie – lwią część odpowiedzialności moralnej za całą tę historię ponosi Centralne Biuro Antykorupcyjne. Nie tylko, że zaprogramowali eksperyment z finezją godną profesora Zimbardo. Oni przecież także zniszczyli karierę osobie, która może do końca życia nie wydobędzie się z psychicznej traumy. O tym jakoś nikt nie pamięta.

Acha – jeszcze to: politycy wypowiadający się na temat moralności... Jak by to podsumował pewien tragikomiczny, czarno-beżowy bohater filmowego serialu: “Nie no, Hans, nie rozśmieszaj mnie!”

No comments:

Post a Comment